Kawał: Warszawiak na Mazurach.
Warszawiak poluje na kaczki na Mazurach. Udało mu się ustrzelić jedną na polu należącym do najbogatszego we wsi chłopa. Ten, widząc jak „miastowy” oddala się z ptakiem, podbiega do niego i mówi:
– Panie, to moje pole i moja kaczka!
– Ale to ja ją ustrzeliłem! – protestuje warszawiak, odbezpieczając flintę.
– No dobra, musimy rozstrzygnąć ten problem zgodnie z chłopską tradycją – odpowiada sołtys.
Copy
– To znaczy jak? – pyta „miastowy”.
– Kiedy chłopy się kłócą, to się kopią w czułe miejsca. Ten, który wytrzyma więcej kopniaków – wygrywa – wyjaśnia.
– Zaczynaj! – mówi warszawiak i chłop kopie go z całej siły w krocze.
Warszawiak pada na ziemię, wyje z bólu i dopiero po kilku minutach, blady jak ściana, wstaje na nogi i szepce:
– Teraz… teraz chamie… moja kolej!
– A bierz pan tę kaczkę…
Copy